niedziela, 5 sierpnia 2012

Weszliśmy do domu. Dochodziła 23:00.
- Tylko cicho, Harry. Chłopaki pewnie śpią - szepczę.
- Jasne - odpowiada i chwyta mnie za rękę. Kierujemy się w stronę jego sypialni. Hazza po cichu otwiera drzwi, a następnie w ten sam sposób je zamyka i z wolna podchodzi w moją stronę. Nadstawiam usta do pocałunku gdy nagle czuję ręce Styles'a u dołu jego bluzy, którą mam na sobie.
- To chyba moje - uśmiecha się łobuzersko.
- A to moje - mówię, wspinam się na palce i składam pocałunek na jego ustach. Podchodzę do komody i wyjmuję z niej za dużą koszulkę z motywem białego misia. Idę do łazienki i biorę szybki prysznic.
- Łap bluzę, Styles - rzucam nią w jego stronę i kładę się na łóżku.
- Idę do łazienki - oznajmia.
Otwieram laptopa i sprawdzam twitter'a. Nic szczególnego. Kilka tweetów od Phobe, mojej przyjaciółki, która mieszka w moim rodzinnym mieście, Glasgow.
,, @PhobeLizzinston Wszystko okey. :) Też Cię kocham, śliczna. < 3 '' odpisałam Phobe.
Odłożyłam laptopa i spojrzałam na wyświetlacz iPhone'a. Dwa sms'y od mamy.
,, Cześć kochanie, jak tam u Ciebie? '' - dziś o 15:00.
 ,, April, wszystko dobrze? Ostatnio w ogóle się nie odzywasz. Czemu nie odpisujesz? '' - 18:00, nie zważając na późną godzinę skrobnęłam parę słów do mamy.
,, U mnie wszystko okey. :) Poznałam cudownego chłopaka, ma na imię Harry. Świetnie się dogadujemy. Kocham Was bardzo mocno, pozdrów wszystkich! < 3 '' - położyłam telefon na szafce. Do pokoju wszedł Harry, położył się obok mnie. Spojrzał mi w oczy i zaczął namiętnie całować.
- Harry... - wydukałam pomiędzy pocałunkami.
- Tak? - zapytał wpatrując się w moje oczy.
- Spędzimy jutro dzień z chłopakami? - zaproponowałam.
- Nie, bo chcę mieć Ciebie tylko dla siebie - mruknął i ucałował moje czoło siadając na mnie okrakiem.
- Niebo to ty wiesz gdzie masz - zironizowałam.
- Niebo to ja mam przy Tobie - obrócił się na plecy tak, że to teraz je byłam na nim. Wtuliłam się w jego tors.
- To jak? Obejrzymy jakieś filmy, pójdziemy popływać, zagramy w nogę? Lubię typowo męskie dni - zaśmiał się.
- Jesteś dziewczyną, kochanie - stwierdził.
- Jakbym nie wiedziała! Pocałuj mnie w cztery litery, Styles.
- Że niby gdzie?!
- W usta, idioto, w usta - Harry spełnił moją prośbę i delikatnie musnął moje wargi - Proszę - uśmiechnęłam się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Oh, no dobrze. Ale nie podrywaj Zayn'a i Louis'a - dodał błagalnym tonem.
- Jesteś jedyny, głupku. Kocham tylko Ciebie - wtuliłam się w niego i ziewnęłam.
- Śpij, słońce. Już późno - pocałował mnie w czubek głowy.
Zasnęłam.

_____________________________________________________

Tak mnie coś naszło na kolejny rozdział. :3
Trochę krótkie, ale za to romantyczne. *.* (moim zdaniem. :3)
Następny postaram trochę urozmaicić, żebyście nie zarzygali komputera
tęczą, kiedy czytacie moje rozdziały. :D

http://media.tumblr.com/tumblr_m73angWpSP1rq278z.gif
*le dead*... zawał. *.*
Otworzyłam szafę i wyjęłam bokserkę z AC/DC, a do tego jeansowe szorty. Zgarnęłam moje czarne converse i zeszłam na dół.
- Gotowa - oznajmiłam.
- Okey, chodźmy śliczna - wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
- Nie rozwalcie domu, chłopaki! - krzyknęłam na odchodne.
- No nie, nawet na to nam nie pozwalasz?! - jęknął z niezadowolenia Zayn.
- Cicho... i tak go rozwalimy - szepnął Louis, myśląc, że go nie słyszę.
- Louis, idioto! Ja wszystko słyszę. Ani się waż!
- Cholera - zaklął pan Marchewka.
Weszliśmy do garażu chłopców. Hazza otworzył przede mną drzwi swojego czarnego Range Rovera, sam zasiadając za kierownicą.
- Mogę już wiedzieć co to za niespodzianka? - odezwałam się.
- Nie - uśmiechnął się złowieszczo ukazując swoje dołeczki.
- Masz za ładny uśmiech, Styles - mruknęłam. W tym momencie Harry delikatnie przejechał opuszkiem palca po zarysie moich ust.
- Nie brzydszy od Ciebie, śliczna - powiedział.
- Hm, a może i masz rację - udałam zamyśloną i wybuchnęłam śmiechem, Hazza mi zawtórował - Daleko jeszcze? - dodałam. Jakby odpowiadając na moje pytanie Harold zatrzymał się. Byliśmy w lesie.
- A teraz zgwałcisz mnie i zakopiesz? - zapytałam robiąc głupią minę.
- Taki miałem plan, ale uznałem, że to chyba nie najlepszy pomysł - zaśmiał się. Wyszedł z samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera, podając mi rękę.
Zaczęliśmy iść w głąb lasu. Nagle zauważyłam jakieś wysokie drzewo, blisko zbocza. Na drzewie wisiał namiot.
- Niespodzianka - szepnął mi Harry na ucho. Wyjął zza drzewa gitarę.

new i is it the time of my life
No I never felt like this before
Yes I swear it's the true
And I owe it all to you
'Cause I've had the time of my life
And I owe it all to you

I've been waiting for so long
Now I've finally found someone
To stand by me
We saw the writing on the wall
As we felt this magical
Fantasy

Now with passion in our eyes
There's no way we could disguise it
Secretly
So we take each other's hand
'Cause we seem to understand
The urgency
Just remember

Szedł w moją stronę i uśmiechał się łobuzersko.

 You're the one thing
I can't get enough of
So I'll tell you something
This could be love because

I've had the time of my life
No I never felt this way before
Yes I swear it's the truth
And I owe it all to you

Hey, baby

With my body and soul
I want you more than you'll ever know
So we'll just let it go
Don't be afraid to lose control, no
Yes I know what's on your mind
When you say, "Stay with me tonight"
Just remember

Odłożył gitarę i dalej śpiewając zaczął iść w moją stronę z rozłożonymi ramionami.

 You're the one thing
I can't get enough of
So I'll tell you something
This could be love because

I've had the time of my life
No I never felt this way before
Yes I swear it's the truth
And I owe it all to you


But I've had the time of my life
And I've searched though every open door
Till I found the truth
And I owe it all to you

Przytulił mnie i zaczął śpiewać na ucho.

 Now I've had the time of my life
No I never felt this way before
Yes I swear it's the truth
And I owe it all to you

I've had the time of my life
No I never felt this way before
Yes I swear it's the truth
And I owe it all to you

'Couse I've had the time of my life
And I've searched though every open door
Till I found the truth
And I owe it all to you...

W oczach stanęły mi łzy. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie nic tak romantycznego. Spojrzałam Harremu w oczy i nasze usta złączyły się w pocałunku. Przytuliłam go.
- Płaczesz? - zapytał.
- Nie, podlewam rzęsy - mruknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ramię. Zaśmiał się.
- Kocham Cię, April.
- Ja Ciebie też - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Głodna? - zapytał.
- Nawet nie wiesz jak! - odpowiedziałam.
Harry puścił mnie przodem i kazał wdrapać się na drzewo.
- Oszalałeś? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie, spokojnie w razie czego cię złapię - uśmiechnął się i wskazał palcem górę.
- Eh, że też się na to zgadzam - mruknęłam i zaczęłam wdrapywać się po drabince. Weszłam do namiotu, zaraz za mną pojawił się w nim Hazza. To co ujrzałam w środku było niesamowite. Wszędzie pełno róż, a na samym środku stolik z dwoma talerzami spaghetti, na suficie zaś wisiała mała lampka.
- Jak tu pięknie... - szepnęłam.
Usiedliśmy po turecku przy stoliku i zaczęliśmy jeść rozmawiając i wygłupiając się.
- A teraz gwóźdź programu! - zarządził Harry kiedy zjedliśmy i wstając podał mi rękę. Chwyciłam ją - Schodzę pierwszy, jakby coś złapię cię - powiedział i powoli zaczął schodzić w dół. Kiedy stał już na ziemi zaczęłam iść zaraz za nim.
- A więc chodź - powiedział i złapał mnie za rękę. Szliśmy parę kilometrów w las nim doszliśmy do stromego zbocza.
- Skaczesz ze mną? - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Co? Styles, idioto tam jest jakieś 30 metrów! - krzyknęłam patrząc w dół na kotłującą się wodę.
- Często tu przyjeżdżam i skaczę, jak się umie pływać to nie ma problemu - powiedział i musnął moją żuchwę.
- Skacz sam - mruknęłam.
- Chodź, śliczna - powiedział, złapał mnie na ręce i nim się obejrzałam byłam w lodowatej wodzie. Wypłynęłam na powierzchnię. Harry już tam był z rozbrajającym uśmiechem.
- Zabiję! - powiedziałam, podpłynęłam do niego i go pocałowałam. Nagle zaczął padać deszcz. Pocałowałam go jeszcze raz - Kiedyś na jednym forum czytałam, że zawsze marzyłeś o pocałunku w deszczu - spojrzałam mu w oczy.
- Tak i nareszcie to marzenie się spełniło - powiedział i zaczął kontynuować pocałunek - Chodź, zimno się robi - powiedział i wskazał skałę prowadzącą na górę. Wyszliśmy z wody i zaczęliśmy się na nią wdrapywać. Wróciliśmy do auta Harolda, otworzył bagażnik, a ze środka wyjął swoją bluzę.
- Wyskakuj z ubrań i włóż ją - zaczęłam się trząść z zimna.
- Dzi-ęęę-kki - wyjąkałam i udałam się przebrać za drzewem. Zrzuciłam wszystkie ubrania i bieliznę po czym założyłam bluzę. Kiedy wróciłam Harry miał na sobie kremowe rurki i był bez koszulki, siedział na przednim siedzeniu auta i miał otwarte drzwi. Wrzuciłam moje ubrania do auta i podeszłam do Hazzy.
- Ładnie Ci w mojej bluzie - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Straciłam równowagę i po chwili leżałam na nim.
- Kocham Cię - szepnął i pocałował mnie - Wracamy? - zapytał.
- Jasne - powiedziałam i niespodziewanie wpiłam się w jego usta, a później wtuliłam w jego tors - Jesteś cudowny Harry - zaczęłam bawić się jego włosami. Uśmiechnął się ukazując dołeczki.
- To jak, jedziemy? - powiedziałam wstając z niego.
- Już - powiedział, pocałował mnie w policzek, zasiadł za kierownicą i zarzucił biały t-shirt.
________________________________________________________________

Macie kolejne gówienko. :D
A co do piosenki, którą śpiewał Harry to Patrick Swayze - Time of my life.
Z mojego ukochanego filmu Dirty Dancing. < 3
A tak wyglądał namiot na drzewie przygotowany przez Hazzę:
http://3.bp.blogspot.com/-8D4xsYKY1_E/Tteki4bGoGI/AAAAAAAAY24/8USUtM8kC20/s1600/tumblr_lt0mzfXYYp1qg14pco1_500_large.jpg





ZAWAŁ. Kiedy widzę uśmiech Zayn'a Malika moje serce rucha płuco. < 3


sobota, 4 sierpnia 2012

Rano obudziły mnie promienie słońca delikatnie wpadające do sypialni Hazzy. A może powinnam się przyzwyczaić i mówić ,, do naszej sypialni '' ? Odwróciłam się na drugi bok i przeciągnęłam leniwie. Chciałam wtulić się w Harrego, ale poczułam tylko powietrze i pustą część łóżka. Rozejrzałam się po pokoju zdezorientowana. Spojrzałam w stronę łazienki. Usłyszałam dźwięk prysznica. Zapewne tam ukrywał się mój Styles. Opadłam na plecy i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Strumień wody ucichł, a drzwi delikatnie się uchyliły. W pokoju znalazł się Louis.
- Lou? Co ty tu robisz do cholery? Gdzie Harry? Czemu kąpiesz się w jego łazience? - zaczęłam zalewać go pytaniami.
- Hazza poszedł przygotowywać Twoją niespodziankę - powiedział pan Marchewa susząc włosy ręcznikiem - a kąpię się tu bardzo często. Lubię jego łazienkę. Ma fajny prysznic z hydromasażem - zabawnie poruszył brwiami.
- O której wróci? - zapytałam.
- Kto?
- Święty Mikołaj - powiedziałam z ironią - Hazza, idioto! - obróciłam się na brzuch i ukryłam głowę w poduszce.
- Eeeeej!
- No co? - odwróciłam się w jego stronę i wyszczerzyłam zęby - Lubię być ironiczna.
- Nie wiem, mówił, że koło 15:00 - rzucił Lou i skierował się w stronę łazienki. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam jeansowe szorty, czarne vansy i bokserkę z motywem flagi USA.
- Louis, rusz tyłek z łazienki! - krzyknęłam i zgarnęłam ręcznik z szafy.
- Już wychodzę - mruknął i wyszedł z sypialni.
Wzięłam szybki prysznic, który podziałał na mnie kojąco, umalowałam delikatnie rzęsy i użyłam błyszczyka, włosy związałam w luźny kok. Zbiegłam na dół, do kuchni.
- Dobry - krzyknęłam od progu.
- Siemasz, mała -  powiedział Zayn.
- Co na śniadanie? - mruknęłam.
- Właśnie chcieliśmy zadać Ci to samo pytanie - uśmiechnął się łobuzersko Niall.
- Boże, czemu mnie tak ukarałeś? Dlaczego muszę mieszkać z tymi debilami pod jednym dachem? - podniosłam ręce do góry udając, że rozmawiam ze stwórcą.
- HAHAHAHAHAHAHAHA - zironizował Nialler - JESTEM GŁODNY.
- Już to wiemy, głodomorze. Eh... - westchnęłam i podeszłam do lodówki, otwierając ją - Naleśniki?
- Jeszcze się pytasz? - dało się wyczuć zaszokowanie w głosie blondasa.
- Kto mi pomoże? - niestety, nie było chętnych. Jeść to chcieli wszyscy, ale jak co do czego to... Zabrałam się za rozbijanie jajek do miski. Po chwili naleśniki były gotowe.
- Idioci, do stołu! - krzyknęłam.
- Czemu tak brzydko do nas mówisz? - zapytał z udawanym smutkiem Louis.
- Zamknij się i jedz, Tomlinson - mruknęłam.
- Też Cię kochamy, April - dodał Niall, który miał usta pełne naleśników. Nagle w drzwiach stanął Harry. Mój Harry.
- Cześć - powiedział wesoło i odłożył klucze od samochodu na blacie kuchennym - Jak Wam mija dzień? - dodał całując mnie w policzek.
- A no wiesz... - zastanowiłam się - Dzień jak co dzień. Parę razy przespałam się z Louisem, cztery z Niallem, sześć z Zaynem i pięć z Liam'em. Mówię Ci, nic nadzwyczajnego, dzień jak co dzień - wszyscy zaczęliśmy się śmiać widząc zszokowaną minę Hazzy.
- Tak się tylko z Tobą droczę, skarbie. Kocham Cię i jesteś jedyny - powiedziałam składając delikatny pocałunek na jego policzku - Naleśnika? - zapytałam.
- Nie, dzięki. Poza tym chyba Nialler będzie wolał je zjeść - zaśmiał się pod nosem.
- Czytasz mi w myślach - blondas oblizał wargi.
- No to o której mam być gotowa na tą Twoją niespodziankę? - zwróciłam się do Harolda.
- Koło 15:00 wystarczy.
- Dobra. Obowiązuje jakiś konkretny strój? No wiesz, żebyśmy przypadkiem nie poszli skakać na bungee w szpilkach - roześmiałam się na samą wizję tego wyczynu.
- Harry w szpilkach? O kurde, nie wyobrażam sobie tego ... - zakomunikował Louis.
- Ja też nie... - poparł go Zayn - no chyba, że założyłby pasującą do szpilek torebkę - wszyscy się roześmiali.
- Kurde, jesteście nienormalni, chłopaki - zasiadłam na blacie kuchennym upijając łyk wody z butelki.
- I za to nas kochasz - rozpromienił się Nialler.
- Dokładnie - potwierdziłam posyłając im uśmiech - Idę się wyszykować. No to co włożyć? - zwróciłam się do loczka.
- Coś co będzie można... trochę zniszczyć... - Harry się zawahał.
- Dobra. Daj mi piętnaście minut - pocałowałam go w policzek i pognałam na górę.

______________________________________________________________

Spojrzałam na to i wiecie co.
OJAPIERDZIELE , CO JA TU DO CHOLERY PISZĘ?!
Nie, nie narzekam tak sobie, tylko serio uważam, że to jest denne. : <
Teraz ta niespodzianka, a później przeniosę ich w przyszłość tak dwa miesiące. xD

+ DZIĘKUJĘ wszystkim, którzy czytają moje marne wypociny.
Massive thank you. ♥


http://media.tumblr.com/tumblr_lr03x2YRTw1qhwo60.gif



Zbieram szczenę z klawiatury. LEKARZA, chyba mam zawał! *.*
OMGjrnfirogvrijinwefoerrpowefdlpev , jak on może być tak obrzydliwie, zaciekawiająco
przystojny? Ktoś mi to do cholery wytłumaczy? Jeszcze jedna taka animacja, a serio
zejdę tu na zawał. HAZZA'S SMILE. ♥

piątek, 27 lipca 2012

Wypakowałam wszystkie rzeczy i udałam się do łazienki.
Orzeźwiający prysznic podziałał na mnie kojąco. Włożyłam stare, szare dresy i różową, za dużą koszulkę z napisem '' 69 ''. Zeszłam na dół do chłopaków.
- April... no wiesz... to ma być jakaś aluzja dla Harrego czy jak? - powiedział Zayn wskazując na mój t-shirt. Dopiero teraz spojrzałam na nią dokładnie i moje policzki spłonęły rumieńcem. Mogłam być pewna, że tylko Ci idioci zwrócą uwagę na numery na niej.
- Zamknij się, Zayn - uderzyłam go w tył głowy i położyłam się na kanapę.
- Obejrzymy coś? - zaproponował Harry, który siedział obok mnie.
- Wykluczone, dzisiaj April wybiera rozrywkę! - powiedział Niall.
- Ale dlaczego ja?! - jęknęłam.
- Bo jesteś naszym nowym lokatorem - dodał Louis.
- Nie pomagasz, Lou - szepnęłam i przecząco pokręciłam głową.
- A kto powiedział, że chcę pomóc? - zapytał pakując do buzi garstkę chipsów.
- To jak, co chcesz robić? - tym razem odezwał się Hazza.
- Może... może zagramy w butelkę? - zaproponowałam.
- Ale na całowanie - Lou poruszył zabawnie brwiami.
- Nie, idioto - westchnęłam - Na pytania, ewentualnie wyzwania - dodałam.
- Już myślałem, że zaproponujesz rozbieranie - powiedział niezadowolony Zayn.
- Kretyni, no na prawdę... z kim ja mieszkam do cholery? - spojrzałam na nich przymrużonymi oczami.
- Idę po tą butelkę - powiedział Niall i wstał. Zasiadłam z chłopakami na dywanie.
Po chwili blondas wszedł do salonu w ręce trzymając zieloną butelkę po soku.
- Dobra, April, ty zaczynasz... - zakomunikował Liam. Zakręciłam butelką, wypadło na Zayn'a.
- Wyzwanie czy pytanie? - zapytałam łobuzersko.
- Wyzwanie - odparł hardo ciemnowłosy.
- Pocałuj Louis'a - już w tym momencie zwijałam się ze śmiechu.
- Ej, nie miało być na całowanie - mruknął Zayn.
- Wymiękasz? - moja ironia nie znała granic, czarnulek podrapał się po głowie i przybliżył do Louiego, po czym chciał złożyć buziaka na jego poliku, niestety, pan Marcheweczka odwrócił się do niego ustami.
- Fuj! - krzyknął Zayn, a Louis zaczął się śmiać, wszyscy dołączyliśmy do niego.
Graliśmy chyba ze dwie godziny, dowiedziałam się dużo o bardzo dużo o chłopakach. Na przykład, że Liam boi się łyżeczek, Zayn'owi śniło się kiedyś, że gonią go Power Rangers, Louis uwielbia nosić paski, ponieważ chce być zebrą, Nialla irytuje gdy ktoś źle wymawia nazwę jego rodzinnej miejscowości, a Harry nienawidzi oliwek. Sama nie byłam im dłużna i opowiedziałam o mojej pasji do fotografii i studiach fotograficznych.
- Kiedy kończysz studia? - zapytał nieoczekiwanie Hazza, kiedy siedzieliśmy już przed telewizorem oglądając Projekt X, a on obejmował mnie delikatnie.
- To był ostatni semestr, wszystko zaliczyłam. W przyszłym tygodniu jadę odebrać dyplom, a później otwieram studio fotograficzne.
- Skąd będziesz miała na to kasę? - zainteresował się.
- Tata trochę podeśle. A zresztą mam pomieszczenie w moim mieszkaniu, więc potrzebuję tylko sprzętu - puściłam mu oczko i sennie ziewnęłam.
- Idziemy spać, co? - powiedział delikatnie muskając moją szyję.
- Mhm - mruknęłam. Hazza wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Delikatnie ułożył na łóżku i wtulił się obok mnie.
- Harry?
- Tak? - uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
- Jutro macie ostatni koncert i później na dwa tygodnie wolne, tak?
- Tak - potwierdził.
- Super - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego tors. Loczek zgasił lampkę oświetlającą pokój. Było zupełnie ciemno i cicho.
- Kocham Cię - powiedział całując mnie w czubek głowy.
- Ja Ciebie też, Styles.
- Uwielbiam jak tak do mnie mówisz - odparł.
- Oj wiem - objęłam go ramieniem za szyję.
- Mam dla Ciebie pewną niespodziankę - uniosłam głowę i spojrzałam na niego, jednak niewiele udało mi się zobaczyć w ciemnym pomieszczeniu.
- Jaką? - zainteresowałam się.
- Niespodzianki to do siebie mają, że nie wiadomo co to jest - zaśmiał się - zabieram Cię w fajne miejsce - pocałował mnie w płatek ucha. Ziewnęłam - Śpij już, śliczna - powiedział i zaczął rytmicznie kołysać mnie w tył i przód. Zasnęłam.
_______________________________________

Ojapierdziele, jakie to nudne. -.-'
Brak weny się odzywa. Nie mam już pomysłów.
Chyba powinnam przestać pisać. No cóż...

 http://data.whicdn.com/images/22689156/tumblr_lyz9mj1PJH1rod02io1_500_large.gif
Jest Dj. Malik , jest impreza. < 3


poniedziałek, 23 lipca 2012

23.07.2010 r. o 21:22 oficjalnie powstało One Direction.


KOLEJNYCH DWÓCH CUDOWNYCH LAT ! :3
HAPPY BIRTHDAY. < 3

  
Dzisiaj brak notki, bo nie mam weny, ale po prostu chciałam życzyć wszystkiego co najlepsze naszym kochanym chłopcom. < 3
+ dzięki, że jesteście Directionerki. ♥

niedziela, 22 lipca 2012

Weszliśmy z Harrym do kuchni.
- Tosty? - spojrzał na mnie.
- Mogą być tosty - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Też chcę! - w kuchni momentalnie pojawił się Nialler.
- Już się robi, Niall - powiedział Hazza.
Wsadził dwa kawałki chleba tostowego i oparł się plecami o blat kuchenny.
- Co dzisiaj robimy? - mruknął przyciągając mnie do siebie.
- Wywiad - odpowiedział Zayn wchodząc do kuchni i rzucając gazetę na stół.
- Świetnie - prychnął Horan, który zasiadł na krzesło, usiadłam naprzeciwko niego.
Styles położył przede mną i blondaskiem talerz z tostami.
- Dziękuję - szepnęłam mu na ucho i delikatnie go w nie pocałowałam kiedy się schylał. Usiadł obok mnie. Zaczęłam powoli i dokładnie przeżuwać każdy kęs.
- Idę do łazienki - powiedziałam znosząc talerz ze stołu i kładąc go koło zlewu.
Wlazłam do sypialni Harrego, zgarnęłam moje ubrania i ruszyłam ku obranemu przeze mnie kierunkowi. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół.
- Lecę do domu - powiedziałam całując ukochanego w policzek.
- O której będziesz? - zapytał Harry.
- Ale co o której będę? - zapytałam zdezorientowana.
- No bo.. myślałem, że weźmiesz ciuchy i przyjedziesz... Boję się spać sam, a nie chcę z Louisem...
- Ej! - krzyknął Lou, który miał całą buzię wypchaną tostami.
- Harry, ale ja mam dom.. płacę za niego czynsz, nie mogę tak nagle się tu przeprowadzić.
- Ależ oczywiście, że możesz. Ja będę płacić czynsz, bylebyś ze mną mieszkała - powiedział przyciągając mnie do siebie.
- No nie wiem...
- Proszę - powiedział uśmiechając się i delikatnie całując moją szyję.
- Kurde, jaki ty jesteś przekonywujący, Styles - mruknęłam - O której wrócicie?
- Jest jedenasta... Myślę, że powinniśmy być w domu przed czternastą - powiedział Liam.
- Do zobaczenia - urwałam rozmowę.
- Odwiozę Cię - zaoferował loczek.
Całą drogę przemilczeliśmy.
- Nie chcesz ze mną zamieszkać... - spojrzał na mnie smutno, kiedy podjeżdżaliśmy już pod dom.
- Nie o to chodzi, że nie chcę... - westchnęłam - Harry, sam to przecież wczoraj stwierdziłeś. Jestem uprzedzona do tego typu rzeczy. Boję się...
- Nie musisz - delikatnie mnie pocałował - Wiem, że nie znamy się całe życie, ale kocham Cię. Na prawdę Cię kocham - powiedział, objął mnie w pasie i zaczął całować.
- Też Cię kocham, Styles - wyszczerzyłam zęby, odsuwając się od jego twarzy tylko na nieznaczną odległość - Idę się pakować, przyjadę wieczorem.
- Jasne - powiedział, uśmiechnął się i odjechał...
                                                                         ***
Jeszcze tylko klucze od domu i portfel... Mam wszystko. Po raz ostatni spojrzałam na mój dom.
Wyszłam ze środka i dokładnie zakluczyłam drzwi. Skierowałam się w stronę garażu. Do wyboru miałam trzy samochody. Białe BMW X6, czarne Porsche Panamera i mój ulubiony pomarańczowy Ford Focus, który jako jedyny nie sprawiał, że wszyscy przechodnie natychmiastowo się za mną oglądali. Lubiłam to. Postanowiłam jednak pochwalić się przed chłopakami, że i ja mam słabość do samochodów i wsiadłam do BMW, uprzednio wrzucając dwie walizki do bagażnika.
                                                                    ***
Podjechałam pod dom chłopaków. Kiedy wysiadałam z auta cała piątka stała już przed nim.
- O ja nie mogę! April! Skąd wytrzasnęłaś to auto? - zapytał Zayn.
- A, kiedyś tam kupiłam.
- Pozdrowienia, biedna studentko - powiedział z ironią Louis.
- Cicho siedź, marchewko - walnęłam go w tył głowy.
Harry wyjął moje walizki z bagażnika i ustawił je na ziemi. Objął mnie w pasie.
- Możesz wjechać do garażu - zaproponował loczek wskazując na okazały budynek obok domu.
- Może być - odpowiedziałam całując go w policzek. Wsiadłam do auta i powoli skierowałam się w stronę wspomnianego wcześniej garażu. Wjeżdżając do środka zauważyłam czarnego Range Rover'a i zaparkowałam tuż obok niego. Zobaczyłam, że chłopaki mają dwie bramki i piłkę do nogi, uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedyś trenowałam w żeńskiej drużynie piłki nożnej... mogą być zaskoczeni kiedy pokażę im co umiem. Zaśmiałam się.
- Chłopaki! - krzyknęłam i weszłam do domu.
- Tak? - mruknęli sprzed telewizora.
- Co powiecie na mały meczyk? - wskazałam na piłkę, którą trzymałam w ręce.
- A co, chcesz się w sędzie pobawić? - mruknął Liam.
- Jest nas tylko piątka... - dodał Zayn.
- Szóstka - wskazałam na siebie.
- Nie mów, że będziesz grać! - powiedział zdziwiony Niall.
- Kiedyś grałam z kolegami, mogę spróbować - prychnęłam - Chyba, że się boicie - dodałam oskarżycielsko.
- My? A w życiu! - krzyknął Nialler.
- W takim razie ruszcie tyłki sprzed telewizora i idziemy.
Rozłożyliśmy z tyłu na podwórku dwie bramki.
- Okey, Harry i Louis, wybierzcie drużyny - zakomunikowałam.
- Hmm... Zayn - powiedział Hazza.
- Niall - tym razem Lou.
- April - wywołał moje imię loczek.
- A więc Liam do mnie - zatarł ręce ze szczęścia pan Marcheweczka, a ja zaśmiałam się pod nosem.
Zaczęliśmy grać. Zayn poszedł na bramkę, a ja i Hazza skutecznie mknęliśmy przez boisko z piłką. Kiedy minęło już 30 minut meczu Hazza, Zayn i ja mieliśmy już dziesięć bramek ( z których osiem wbiłam ja), za to Loui i reszta tylko dwie.
- Skończmy już, padam z nóg - powiedziałam i położyłam się na trawie. Obok mnie natychmiastowo reszta chłopaków.
- Wow, April jesteśmy pod wrażeniem - powiedział Liam kładąc się obok mnie.
- Jesteś świetna, kochanie - Harry mnie przytulił.
- Oj tam, od razu świetna. Grałam kilka lat w żeńskiej reprezentacji szkoły, to wszystko - wzruszyłam ramionami. Louis zapisał coś w telefonie.
- Co robisz, Lou? - mruknęłam rozkoszując się popołudniowym słońcem.
- Zapisałem sobie, żeby następnym razem wybierać Cię jako pierwszą do mojej drużyny - roześmiałam się.
- Idziemy do środka? - zaproponował Zayn.
- Jasne - powiedziałam wstając z trawy i podając rękę Harremu. Ten mnie za nią złapał, ale pociągnął w swoją stronę tak, że na nim leżałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
                                                               ***
- Gdzie mogę się rozpakować? - powiedziałam wskazując na walizki, które stały przy schodach.
Hazza wziął je na górę i powiedział, żebym szła za nim.
- Co powiesz na temat mojej sypialni? - poruszył zabawnie brwiami w górę i w dół.
- Hm... w zasadzie to nie taki zły pomysł - pocałowałam go w policzek. Lubię tulić się do niego przed snem. Nie widzę nic złego w tym, że mielibyśmy razem spać... Kogo ja do cholery oszukuję?! Niedawno się z nim związałam i już śpię w jego łóżku... ale te jego oczy... nie umiem im odmówić. Hazza wskazał mi swoją szafę i komodę.
- Zrobiłem Ci miejsce.
- Dzięki, Styles - pocałowałam go w policzek.
- Nigdy Ci to nie przejdzie - stwierdził.
- Raczej nie.
_______________________________________________________________________

Macie. Straciłam wenę ostatnio. Ten rozdział to totalna masakra,
ale w końcu muszę zacząć jakoś to rozwijać.
Eh, może wena powróci, kiedyś tam.
Na razie macie takie tam badziewie. :3


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m38smfHA0M1rulxc1o2_500.gif
omomomomomom - Hazza rozwala system. ♥

wtorek, 17 lipca 2012

Rano obudziły mnie delikatne promienie słońca wpadające do sypialni Hazzy.
Było mi jakoś dziwnie twardo niżeli na materacu, nagle poczułam, że ktoś (jak się domyślałam Harry) zaczął przesuwać rękami po moich plecach.
- Jak się spało, śliczna? - szepnął mi do ucha. Delikatnie podniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła. Leżałam na Harrym, tak dosłownie na nim leżałam, tak jakby był wygodnym materacem.
- Przepraszam Hazza, już z Ciebie schodzę - mruknęłam i chciałam obrócić się w lewo, tak aby z powrotem znaleźć się na łóżku.
- Nie kłopocz się, tak wygodnie - powiedział nie puszczając mnie z uścisku. Przykrył mnie kołdrą i ułożył swoją brodę na moich włosach. Bałam się, że ktoś otworzy drzwi i ujrzy nas w tej dwuznacznej pozycji. Wtuliłam się w tors Harolda, czułam się bezpiecznie. Wdychałam cudowny zapach jego skóry... To nie były perfum, tak pachniał on.. tak pachniała miłość. Mruknęłam z zadowolenia.
- Aż tak Ci tu wygodnie? - szepnął mi Harry na ucho.
- Nie denerwuj mnie, Styles - wybąkałam. Zaśmiał się, jego śmiech był uroczy.
- April.. może wytłumaczysz mi dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz i zawsze zwracasz się do mnie po nazwisku?
- Już o tym rozmawialiśmy, lubię Cię.
- Nie okłamuj mnie, widzę to.
- No właśnie chodzi o to... - zawahałam się. Czy powinnam mu powiedzieć, że go kocham? Pierwszy raz użyłam tego słowa odnośnie niego. Ale taka była prawda, bezgranicznie pokochałam Harrego Styles'a.
- Tak? - zachęcił mnie.
- Chodzi o to, że Cię lubię. Aż za bardzo... - mruknęłam.
- To w takim razie czemu jesteś tak wrogo nastawiona? - Hazza delikatnie wplótł swoją rękę w moją.
- Bo się boję Harry...
- Czego?
- Znamy się zaledwie kilka dni, a już tak bardzo.. no... polubiłam Cię, jeżeli można to tak nazwać...
- April, przez te kilka dni Cię poznałem. Kichasz, kiedy patrzysz w słońce, chowasz się przed pająkami, codziennie pachniesz innymi perfumami, nie jesz pomidorów, śpiewasz pod nosem, kochasz dzieci i książki - Hazza obrócił nas tak, że to teraz ja byłam pod nim - masz uczulenie na pyłki, czasem pijesz, nie palisz, masz w sobie dużo dziecka i niespełnione marzenia. Znam Cię, April - ściszył głos - Boisz się kochać... - zakończył. Znał mnie zaledwie cztery dni... Wiedział już o mnie prawie wszystko, rozgryzł mnie tak, jak nie potrafiła nawet moja mama, która przecież znała mnie od urodzenia.
- Tak, masz rację. Boję się... najzwyczajniej się boję.
- Nie masz czego - powiedział i zaczął delikatnie muskać swoimi ustami moją żuchwę.
- Nie powinniśmy... - szepnęłam.
- Dlaczego nie? - zapytał wpatrując się we mnie swoimi zielonymi oczami.
- Ledwie się znamy...
- A właśnie, że nie. Mylisz się, April. Aby dobrze poznać człowieka wystarczy spać z nim jedną noc w tym samym łóżku - pocałował mnie w nos - Zaufaj mi...
- Harry, jak mogę Ci zaufać skoro ledwie Cię znam? - powtórzyłam.
- Ryzyk fizyk - odpowiedział i złożył pocałunek na mojej szyi po czym opadł na łóżko - zaczęłaś używać mojego imienia - dodał uradowany.
- Oh, cicho siedź, Styles - zaczął się śmiać.
- Zrobisz coś dla mnie? - zapytał spoglądając mi w oczy.
- A co takiego? - odwróciłam się na brzuch tak, że nasze twarze były teraz niebezpiecznie blisko.
- Daj mi szansę...
- Jedną - odpowiedziałam - Drugiej nie będzie. To to samo co z zapałką, nie zapalisz jej po raz drugi.
- Dziękuję - powiedział i zaczął delikatnie muskać swoimi ustami moje przedramię - Co powiesz na śniadanie?
- Ja zawsze chętnie - zaśmiałam się. Harry złapał mnie na ręce i niósł na dół jak dzidziusia.
- Puść mnie, Styles! - krzyczałam. Postawił mnie na ziemię i przywarł do ściany, sam opierając się o nią rękami.
- Widzę, że to Ci nigdy nie przejdzie - zamruczał mi do ucha.
- Po prostu lubię Twoje nazwisko - powiedziałam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Oparł swoje czoło o moje.
- Kocham Cię - szepnął. To były najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Pocałowałam go delikatnie w usta. Za nami usłyszałam gwizdy.
- Dajcie spokój, idioci - mruknęłam w stronę rozbawionej czwórki.
- Wiedziałem, że do tego dojdzie - rzucił Louis i opadł na kanapę w salonie.
- Coście majstrowali w nocy? - zwrócił się do nas Zayn - w razie czego chcę być ojcem chrzestnym - podszedł do mnie i dotknął mojego brzucha.
- Spadaj, głupku - walnęłam go z łokcia w brzuch i zaczęłam się śmiać, Hazza dołączył do mnie.
Byłam szczęśliwa. Tak po prostu, bezgranicznie szczęśliwa.
------------------------------------


http://24.media.tumblr.com/tumblr_lwk6yfBQrI1r3nzv5o1_500.jpg
Jakie oczy, omomomom. *.*

No wiem, wiem. To głupie, że od razu po kilku dniach są tak zakochani, ale no... musiałam! :D Nie mogłam się doczekać, aż będą razem. ^^ Mam ostatnio wenę, wiecie? To dobrze.. chyba? :3 Ciągle coś dodaję. Natchnie mnie coś o 2:00 w nocy i proszę... kolejny rozdział.
Do zobaczenia, kochani!