sobota, 4 sierpnia 2012

Rano obudziły mnie promienie słońca delikatnie wpadające do sypialni Hazzy. A może powinnam się przyzwyczaić i mówić ,, do naszej sypialni '' ? Odwróciłam się na drugi bok i przeciągnęłam leniwie. Chciałam wtulić się w Harrego, ale poczułam tylko powietrze i pustą część łóżka. Rozejrzałam się po pokoju zdezorientowana. Spojrzałam w stronę łazienki. Usłyszałam dźwięk prysznica. Zapewne tam ukrywał się mój Styles. Opadłam na plecy i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Strumień wody ucichł, a drzwi delikatnie się uchyliły. W pokoju znalazł się Louis.
- Lou? Co ty tu robisz do cholery? Gdzie Harry? Czemu kąpiesz się w jego łazience? - zaczęłam zalewać go pytaniami.
- Hazza poszedł przygotowywać Twoją niespodziankę - powiedział pan Marchewa susząc włosy ręcznikiem - a kąpię się tu bardzo często. Lubię jego łazienkę. Ma fajny prysznic z hydromasażem - zabawnie poruszył brwiami.
- O której wróci? - zapytałam.
- Kto?
- Święty Mikołaj - powiedziałam z ironią - Hazza, idioto! - obróciłam się na brzuch i ukryłam głowę w poduszce.
- Eeeeej!
- No co? - odwróciłam się w jego stronę i wyszczerzyłam zęby - Lubię być ironiczna.
- Nie wiem, mówił, że koło 15:00 - rzucił Lou i skierował się w stronę łazienki. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam jeansowe szorty, czarne vansy i bokserkę z motywem flagi USA.
- Louis, rusz tyłek z łazienki! - krzyknęłam i zgarnęłam ręcznik z szafy.
- Już wychodzę - mruknął i wyszedł z sypialni.
Wzięłam szybki prysznic, który podziałał na mnie kojąco, umalowałam delikatnie rzęsy i użyłam błyszczyka, włosy związałam w luźny kok. Zbiegłam na dół, do kuchni.
- Dobry - krzyknęłam od progu.
- Siemasz, mała -  powiedział Zayn.
- Co na śniadanie? - mruknęłam.
- Właśnie chcieliśmy zadać Ci to samo pytanie - uśmiechnął się łobuzersko Niall.
- Boże, czemu mnie tak ukarałeś? Dlaczego muszę mieszkać z tymi debilami pod jednym dachem? - podniosłam ręce do góry udając, że rozmawiam ze stwórcą.
- HAHAHAHAHAHAHAHA - zironizował Nialler - JESTEM GŁODNY.
- Już to wiemy, głodomorze. Eh... - westchnęłam i podeszłam do lodówki, otwierając ją - Naleśniki?
- Jeszcze się pytasz? - dało się wyczuć zaszokowanie w głosie blondasa.
- Kto mi pomoże? - niestety, nie było chętnych. Jeść to chcieli wszyscy, ale jak co do czego to... Zabrałam się za rozbijanie jajek do miski. Po chwili naleśniki były gotowe.
- Idioci, do stołu! - krzyknęłam.
- Czemu tak brzydko do nas mówisz? - zapytał z udawanym smutkiem Louis.
- Zamknij się i jedz, Tomlinson - mruknęłam.
- Też Cię kochamy, April - dodał Niall, który miał usta pełne naleśników. Nagle w drzwiach stanął Harry. Mój Harry.
- Cześć - powiedział wesoło i odłożył klucze od samochodu na blacie kuchennym - Jak Wam mija dzień? - dodał całując mnie w policzek.
- A no wiesz... - zastanowiłam się - Dzień jak co dzień. Parę razy przespałam się z Louisem, cztery z Niallem, sześć z Zaynem i pięć z Liam'em. Mówię Ci, nic nadzwyczajnego, dzień jak co dzień - wszyscy zaczęliśmy się śmiać widząc zszokowaną minę Hazzy.
- Tak się tylko z Tobą droczę, skarbie. Kocham Cię i jesteś jedyny - powiedziałam składając delikatny pocałunek na jego policzku - Naleśnika? - zapytałam.
- Nie, dzięki. Poza tym chyba Nialler będzie wolał je zjeść - zaśmiał się pod nosem.
- Czytasz mi w myślach - blondas oblizał wargi.
- No to o której mam być gotowa na tą Twoją niespodziankę? - zwróciłam się do Harolda.
- Koło 15:00 wystarczy.
- Dobra. Obowiązuje jakiś konkretny strój? No wiesz, żebyśmy przypadkiem nie poszli skakać na bungee w szpilkach - roześmiałam się na samą wizję tego wyczynu.
- Harry w szpilkach? O kurde, nie wyobrażam sobie tego ... - zakomunikował Louis.
- Ja też nie... - poparł go Zayn - no chyba, że założyłby pasującą do szpilek torebkę - wszyscy się roześmiali.
- Kurde, jesteście nienormalni, chłopaki - zasiadłam na blacie kuchennym upijając łyk wody z butelki.
- I za to nas kochasz - rozpromienił się Nialler.
- Dokładnie - potwierdziłam posyłając im uśmiech - Idę się wyszykować. No to co włożyć? - zwróciłam się do loczka.
- Coś co będzie można... trochę zniszczyć... - Harry się zawahał.
- Dobra. Daj mi piętnaście minut - pocałowałam go w policzek i pognałam na górę.

______________________________________________________________

Spojrzałam na to i wiecie co.
OJAPIERDZIELE , CO JA TU DO CHOLERY PISZĘ?!
Nie, nie narzekam tak sobie, tylko serio uważam, że to jest denne. : <
Teraz ta niespodzianka, a później przeniosę ich w przyszłość tak dwa miesiące. xD

+ DZIĘKUJĘ wszystkim, którzy czytają moje marne wypociny.
Massive thank you. ♥


http://media.tumblr.com/tumblr_lr03x2YRTw1qhwo60.gif



Zbieram szczenę z klawiatury. LEKARZA, chyba mam zawał! *.*
OMGjrnfirogvrijinwefoerrpowefdlpev , jak on może być tak obrzydliwie, zaciekawiająco
przystojny? Ktoś mi to do cholery wytłumaczy? Jeszcze jedna taka animacja, a serio
zejdę tu na zawał. HAZZA'S SMILE. ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz