wtorek, 17 lipca 2012

Rano obudziły mnie delikatne promienie słońca wpadające do sypialni Hazzy.
Było mi jakoś dziwnie twardo niżeli na materacu, nagle poczułam, że ktoś (jak się domyślałam Harry) zaczął przesuwać rękami po moich plecach.
- Jak się spało, śliczna? - szepnął mi do ucha. Delikatnie podniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła. Leżałam na Harrym, tak dosłownie na nim leżałam, tak jakby był wygodnym materacem.
- Przepraszam Hazza, już z Ciebie schodzę - mruknęłam i chciałam obrócić się w lewo, tak aby z powrotem znaleźć się na łóżku.
- Nie kłopocz się, tak wygodnie - powiedział nie puszczając mnie z uścisku. Przykrył mnie kołdrą i ułożył swoją brodę na moich włosach. Bałam się, że ktoś otworzy drzwi i ujrzy nas w tej dwuznacznej pozycji. Wtuliłam się w tors Harolda, czułam się bezpiecznie. Wdychałam cudowny zapach jego skóry... To nie były perfum, tak pachniał on.. tak pachniała miłość. Mruknęłam z zadowolenia.
- Aż tak Ci tu wygodnie? - szepnął mi Harry na ucho.
- Nie denerwuj mnie, Styles - wybąkałam. Zaśmiał się, jego śmiech był uroczy.
- April.. może wytłumaczysz mi dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz i zawsze zwracasz się do mnie po nazwisku?
- Już o tym rozmawialiśmy, lubię Cię.
- Nie okłamuj mnie, widzę to.
- No właśnie chodzi o to... - zawahałam się. Czy powinnam mu powiedzieć, że go kocham? Pierwszy raz użyłam tego słowa odnośnie niego. Ale taka była prawda, bezgranicznie pokochałam Harrego Styles'a.
- Tak? - zachęcił mnie.
- Chodzi o to, że Cię lubię. Aż za bardzo... - mruknęłam.
- To w takim razie czemu jesteś tak wrogo nastawiona? - Hazza delikatnie wplótł swoją rękę w moją.
- Bo się boję Harry...
- Czego?
- Znamy się zaledwie kilka dni, a już tak bardzo.. no... polubiłam Cię, jeżeli można to tak nazwać...
- April, przez te kilka dni Cię poznałem. Kichasz, kiedy patrzysz w słońce, chowasz się przed pająkami, codziennie pachniesz innymi perfumami, nie jesz pomidorów, śpiewasz pod nosem, kochasz dzieci i książki - Hazza obrócił nas tak, że to teraz ja byłam pod nim - masz uczulenie na pyłki, czasem pijesz, nie palisz, masz w sobie dużo dziecka i niespełnione marzenia. Znam Cię, April - ściszył głos - Boisz się kochać... - zakończył. Znał mnie zaledwie cztery dni... Wiedział już o mnie prawie wszystko, rozgryzł mnie tak, jak nie potrafiła nawet moja mama, która przecież znała mnie od urodzenia.
- Tak, masz rację. Boję się... najzwyczajniej się boję.
- Nie masz czego - powiedział i zaczął delikatnie muskać swoimi ustami moją żuchwę.
- Nie powinniśmy... - szepnęłam.
- Dlaczego nie? - zapytał wpatrując się we mnie swoimi zielonymi oczami.
- Ledwie się znamy...
- A właśnie, że nie. Mylisz się, April. Aby dobrze poznać człowieka wystarczy spać z nim jedną noc w tym samym łóżku - pocałował mnie w nos - Zaufaj mi...
- Harry, jak mogę Ci zaufać skoro ledwie Cię znam? - powtórzyłam.
- Ryzyk fizyk - odpowiedział i złożył pocałunek na mojej szyi po czym opadł na łóżko - zaczęłaś używać mojego imienia - dodał uradowany.
- Oh, cicho siedź, Styles - zaczął się śmiać.
- Zrobisz coś dla mnie? - zapytał spoglądając mi w oczy.
- A co takiego? - odwróciłam się na brzuch tak, że nasze twarze były teraz niebezpiecznie blisko.
- Daj mi szansę...
- Jedną - odpowiedziałam - Drugiej nie będzie. To to samo co z zapałką, nie zapalisz jej po raz drugi.
- Dziękuję - powiedział i zaczął delikatnie muskać swoimi ustami moje przedramię - Co powiesz na śniadanie?
- Ja zawsze chętnie - zaśmiałam się. Harry złapał mnie na ręce i niósł na dół jak dzidziusia.
- Puść mnie, Styles! - krzyczałam. Postawił mnie na ziemię i przywarł do ściany, sam opierając się o nią rękami.
- Widzę, że to Ci nigdy nie przejdzie - zamruczał mi do ucha.
- Po prostu lubię Twoje nazwisko - powiedziałam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Oparł swoje czoło o moje.
- Kocham Cię - szepnął. To były najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Pocałowałam go delikatnie w usta. Za nami usłyszałam gwizdy.
- Dajcie spokój, idioci - mruknęłam w stronę rozbawionej czwórki.
- Wiedziałem, że do tego dojdzie - rzucił Louis i opadł na kanapę w salonie.
- Coście majstrowali w nocy? - zwrócił się do nas Zayn - w razie czego chcę być ojcem chrzestnym - podszedł do mnie i dotknął mojego brzucha.
- Spadaj, głupku - walnęłam go z łokcia w brzuch i zaczęłam się śmiać, Hazza dołączył do mnie.
Byłam szczęśliwa. Tak po prostu, bezgranicznie szczęśliwa.
------------------------------------


http://24.media.tumblr.com/tumblr_lwk6yfBQrI1r3nzv5o1_500.jpg
Jakie oczy, omomomom. *.*

No wiem, wiem. To głupie, że od razu po kilku dniach są tak zakochani, ale no... musiałam! :D Nie mogłam się doczekać, aż będą razem. ^^ Mam ostatnio wenę, wiecie? To dobrze.. chyba? :3 Ciągle coś dodaję. Natchnie mnie coś o 2:00 w nocy i proszę... kolejny rozdział.
Do zobaczenia, kochani!

5 komentarzy:

  1. suuuuuuuuppppppppeeeeeeeeerrrrrrrr....piszesz ! czekam na dalszy ciąg :):):):):):):D

    OdpowiedzUsuń
  2. jakie fajne opowiadanko... zaczynam śledzić i czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ah, urocze :D lubię to :x xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam o następny rozdział !!! JESTES WIELKA ! Prosze niech Harry jej nigdy nie zdradzi. ! Bo jak ktoś w opowiadaniu kogoś zdradza, zachodzi w ciąże, umiera To ja już dalej go nie czytam. A to chciałabym czytaćć dalejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj <3

    OdpowiedzUsuń