niedziela, 22 lipca 2012

Weszliśmy z Harrym do kuchni.
- Tosty? - spojrzał na mnie.
- Mogą być tosty - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Też chcę! - w kuchni momentalnie pojawił się Nialler.
- Już się robi, Niall - powiedział Hazza.
Wsadził dwa kawałki chleba tostowego i oparł się plecami o blat kuchenny.
- Co dzisiaj robimy? - mruknął przyciągając mnie do siebie.
- Wywiad - odpowiedział Zayn wchodząc do kuchni i rzucając gazetę na stół.
- Świetnie - prychnął Horan, który zasiadł na krzesło, usiadłam naprzeciwko niego.
Styles położył przede mną i blondaskiem talerz z tostami.
- Dziękuję - szepnęłam mu na ucho i delikatnie go w nie pocałowałam kiedy się schylał. Usiadł obok mnie. Zaczęłam powoli i dokładnie przeżuwać każdy kęs.
- Idę do łazienki - powiedziałam znosząc talerz ze stołu i kładąc go koło zlewu.
Wlazłam do sypialni Harrego, zgarnęłam moje ubrania i ruszyłam ku obranemu przeze mnie kierunkowi. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół.
- Lecę do domu - powiedziałam całując ukochanego w policzek.
- O której będziesz? - zapytał Harry.
- Ale co o której będę? - zapytałam zdezorientowana.
- No bo.. myślałem, że weźmiesz ciuchy i przyjedziesz... Boję się spać sam, a nie chcę z Louisem...
- Ej! - krzyknął Lou, który miał całą buzię wypchaną tostami.
- Harry, ale ja mam dom.. płacę za niego czynsz, nie mogę tak nagle się tu przeprowadzić.
- Ależ oczywiście, że możesz. Ja będę płacić czynsz, bylebyś ze mną mieszkała - powiedział przyciągając mnie do siebie.
- No nie wiem...
- Proszę - powiedział uśmiechając się i delikatnie całując moją szyję.
- Kurde, jaki ty jesteś przekonywujący, Styles - mruknęłam - O której wrócicie?
- Jest jedenasta... Myślę, że powinniśmy być w domu przed czternastą - powiedział Liam.
- Do zobaczenia - urwałam rozmowę.
- Odwiozę Cię - zaoferował loczek.
Całą drogę przemilczeliśmy.
- Nie chcesz ze mną zamieszkać... - spojrzał na mnie smutno, kiedy podjeżdżaliśmy już pod dom.
- Nie o to chodzi, że nie chcę... - westchnęłam - Harry, sam to przecież wczoraj stwierdziłeś. Jestem uprzedzona do tego typu rzeczy. Boję się...
- Nie musisz - delikatnie mnie pocałował - Wiem, że nie znamy się całe życie, ale kocham Cię. Na prawdę Cię kocham - powiedział, objął mnie w pasie i zaczął całować.
- Też Cię kocham, Styles - wyszczerzyłam zęby, odsuwając się od jego twarzy tylko na nieznaczną odległość - Idę się pakować, przyjadę wieczorem.
- Jasne - powiedział, uśmiechnął się i odjechał...
                                                                         ***
Jeszcze tylko klucze od domu i portfel... Mam wszystko. Po raz ostatni spojrzałam na mój dom.
Wyszłam ze środka i dokładnie zakluczyłam drzwi. Skierowałam się w stronę garażu. Do wyboru miałam trzy samochody. Białe BMW X6, czarne Porsche Panamera i mój ulubiony pomarańczowy Ford Focus, który jako jedyny nie sprawiał, że wszyscy przechodnie natychmiastowo się za mną oglądali. Lubiłam to. Postanowiłam jednak pochwalić się przed chłopakami, że i ja mam słabość do samochodów i wsiadłam do BMW, uprzednio wrzucając dwie walizki do bagażnika.
                                                                    ***
Podjechałam pod dom chłopaków. Kiedy wysiadałam z auta cała piątka stała już przed nim.
- O ja nie mogę! April! Skąd wytrzasnęłaś to auto? - zapytał Zayn.
- A, kiedyś tam kupiłam.
- Pozdrowienia, biedna studentko - powiedział z ironią Louis.
- Cicho siedź, marchewko - walnęłam go w tył głowy.
Harry wyjął moje walizki z bagażnika i ustawił je na ziemi. Objął mnie w pasie.
- Możesz wjechać do garażu - zaproponował loczek wskazując na okazały budynek obok domu.
- Może być - odpowiedziałam całując go w policzek. Wsiadłam do auta i powoli skierowałam się w stronę wspomnianego wcześniej garażu. Wjeżdżając do środka zauważyłam czarnego Range Rover'a i zaparkowałam tuż obok niego. Zobaczyłam, że chłopaki mają dwie bramki i piłkę do nogi, uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedyś trenowałam w żeńskiej drużynie piłki nożnej... mogą być zaskoczeni kiedy pokażę im co umiem. Zaśmiałam się.
- Chłopaki! - krzyknęłam i weszłam do domu.
- Tak? - mruknęli sprzed telewizora.
- Co powiecie na mały meczyk? - wskazałam na piłkę, którą trzymałam w ręce.
- A co, chcesz się w sędzie pobawić? - mruknął Liam.
- Jest nas tylko piątka... - dodał Zayn.
- Szóstka - wskazałam na siebie.
- Nie mów, że będziesz grać! - powiedział zdziwiony Niall.
- Kiedyś grałam z kolegami, mogę spróbować - prychnęłam - Chyba, że się boicie - dodałam oskarżycielsko.
- My? A w życiu! - krzyknął Nialler.
- W takim razie ruszcie tyłki sprzed telewizora i idziemy.
Rozłożyliśmy z tyłu na podwórku dwie bramki.
- Okey, Harry i Louis, wybierzcie drużyny - zakomunikowałam.
- Hmm... Zayn - powiedział Hazza.
- Niall - tym razem Lou.
- April - wywołał moje imię loczek.
- A więc Liam do mnie - zatarł ręce ze szczęścia pan Marcheweczka, a ja zaśmiałam się pod nosem.
Zaczęliśmy grać. Zayn poszedł na bramkę, a ja i Hazza skutecznie mknęliśmy przez boisko z piłką. Kiedy minęło już 30 minut meczu Hazza, Zayn i ja mieliśmy już dziesięć bramek ( z których osiem wbiłam ja), za to Loui i reszta tylko dwie.
- Skończmy już, padam z nóg - powiedziałam i położyłam się na trawie. Obok mnie natychmiastowo reszta chłopaków.
- Wow, April jesteśmy pod wrażeniem - powiedział Liam kładąc się obok mnie.
- Jesteś świetna, kochanie - Harry mnie przytulił.
- Oj tam, od razu świetna. Grałam kilka lat w żeńskiej reprezentacji szkoły, to wszystko - wzruszyłam ramionami. Louis zapisał coś w telefonie.
- Co robisz, Lou? - mruknęłam rozkoszując się popołudniowym słońcem.
- Zapisałem sobie, żeby następnym razem wybierać Cię jako pierwszą do mojej drużyny - roześmiałam się.
- Idziemy do środka? - zaproponował Zayn.
- Jasne - powiedziałam wstając z trawy i podając rękę Harremu. Ten mnie za nią złapał, ale pociągnął w swoją stronę tak, że na nim leżałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
                                                               ***
- Gdzie mogę się rozpakować? - powiedziałam wskazując na walizki, które stały przy schodach.
Hazza wziął je na górę i powiedział, żebym szła za nim.
- Co powiesz na temat mojej sypialni? - poruszył zabawnie brwiami w górę i w dół.
- Hm... w zasadzie to nie taki zły pomysł - pocałowałam go w policzek. Lubię tulić się do niego przed snem. Nie widzę nic złego w tym, że mielibyśmy razem spać... Kogo ja do cholery oszukuję?! Niedawno się z nim związałam i już śpię w jego łóżku... ale te jego oczy... nie umiem im odmówić. Hazza wskazał mi swoją szafę i komodę.
- Zrobiłem Ci miejsce.
- Dzięki, Styles - pocałowałam go w policzek.
- Nigdy Ci to nie przejdzie - stwierdził.
- Raczej nie.
_______________________________________________________________________

Macie. Straciłam wenę ostatnio. Ten rozdział to totalna masakra,
ale w końcu muszę zacząć jakoś to rozwijać.
Eh, może wena powróci, kiedyś tam.
Na razie macie takie tam badziewie. :3


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m38smfHA0M1rulxc1o2_500.gif
omomomomomom - Hazza rozwala system. ♥

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem trochę za szybko toczy się akcja, ale to tylko moje zdanie.
    Podoba mi się ten rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, też tak uważam, ale po prostu nie mogę jakoś zwolnić. :D

      Usuń
  2. fajny rozdział... tylko mam wrażenie że wszystko za szybko się dzieje... czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń